Nie warto oszczędzać na bezpieczeństwie – przekonuje Paweł Kostrzewski. Stosowane we współczesnych halach stalowych systemy zabezpieczeń chroniące przed upadkiem dostępne są w wielu wariantach, dostosowanych do możliwości każdego inwestora. Niewielki dodatkowy nakład w fazie realizacji sprawia, że prace na dachu można prowadzić łatwiej, szybciej, bardziej efektywnie – a przede wszystkim bez ryzyka.
Jakie normy dotyczące zabezpieczeń dachowych przed upadkiem obowiązują w branży budowlanej?
Kodeks pracy i szczegółowe przepisy zobowiązują pracodawcę do zapewnienia bezpiecznych warunków pracy pracownikowi. Zgodnie z prawem, osoby wykonujące pracę na wysokości, czyli powyżej metra, muszą być zabezpieczone właściwymi środkami ochrony przed upadkiem z wysokości. Pracodawca zobowiązany jest do prawidłowego zorganizowania pracy, przeszkolenia stanowiskowego, wyznaczenia osób nadzorujących takie prace. Najważniejszym w tym kontekście dokumentem jest rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki w sprawie BHP.
Co do zasady, najbardziej wskazane jest zastosowanie środków zabezpieczenia zbiorowego, czyli na przykład barierek, balustrad, attyk o wysokości co najmniej 110 cm. Natomiast jeżeli nie ma możliwości zastosowania środków zabezpieczeń zbiorowych lub inwestor nie chce po nie sięgać, pozostają zabezpieczenia indywidualne, z punktami asekuracyjnymi. Osoby przebywające na dachu muszą w tej sytuacji nosić szelki bezpieczeństwa i być wyposażone w inne elementy asekuracji pionowej. Liny i wszystkie pozostałe części wyposażenia muszą być wysokiej jakości – w końcu chodzi o ludzkie zdrowie i życie. Podczas pracy na wysokości powinno się więc stosować wyłącznie szelki wyprodukowane zgodnie z normą PN-EN 361 i mające certyfikat bezpieczeństwa CE.
Przepisy BHP mówią o konieczności zapewnienia pracownikowi bezpieczeństwa, ale pozostawiają w tym zakresie znaczną swobodę inwestorowi.
Legalne, co nie znaczy, że słuszne, jest wykonanie hali całkowicie pozbawionej zabezpieczeń dachowych. Zamawiający może być zainteresowany taką ofertą ze względu na nieco niższą cenę. Problem pojawia się po pewnym czasie, gdy zachodzi konieczność przeprowadzenia prac serwisowych, przeglądu czy choćby odśnieżenia połaci… i okazuje się, że pracownicy nie mogą bezpiecznie wejść na dach. Staramy się wyprzedzić ten problem i zawczasu przekonać zamawiającego do uwzględnienia zabezpieczeń, najlepiej już na etapie projektu. Dodanie ich później, już w istniejącym obiekcie jest możliwe, ale w każdym przypadku droższe i bardziej skomplikowane niż prace, które wykonujemy w toku całej budowy, gdy mamy całą ekipę budowlaną już na miejscu.
Jakie są wyzwania związane z zastosowaniem zabezpieczeń dachowych przed upadkiem na halach stalowych?
W tej kwestii sprawą kluczową jest świadomość inwestora oraz architekta. Corocznie w wyniku zaniedbań w zakresie bezpieczeństwa na dachu – czy to w czasie budowy, czy podczas późniejszego użytkowania, z powodu nieprzeszkolenia pracowników, nieużywania środków ochrony osobistej, mamy wypadki śmiertelne. A zagrożeń jest wiele, od upadku z krawędzi dachu, po utratę równowagi i osunięcie się przez świetlik czy klapę dymową. Te ostatnie wypadki zdarzają się zwłaszcza podczas prac serwisowych, niestety niekiedy wykonywanych przez nieprzypiętych pracowników.
Kolejnym niebezpieczeństwem, bardzo ważnym moim zdaniem, a niestety bagatelizowanym przez niektórych projektantów, jest tak zwane wahadło przy upadku z narożników zewnętrznych. Zbyt długa lina może doprowadzić nawet do uderzenia o podłoże, nie mówiąc już o przeszkodach w sąsiedztwie hali.
Dobrze dobrany, zaprojektowany i wykonany system chroniący przed upadkiem z dachu jest więc dosłownie „bezpieczną inwestycją” chroniącą przyszłość inwestora, pracodawcy oraz bezpośrednich użytkowników. Główne wyzwanie nie jest więc natury technicznej, tylko mentalnej: musimy zdawać sobie sprawę, że na bezpieczeństwie nie można oszczędzać i umieć to przekonanie wpoić użytkownikom obiektu. Oczywiście system powinien być dostosowany do możliwości finansowych inwestora, a także wymagań technicznych. W skali całego budżetu jest to jednak na tyle niewielki wydatek, że wyeliminowanie ryzyka po prostu się opłaca. Wciąż są jednak przedsiębiorcy, którzy chcą budować jak najtaniej i woleliby zrezygnować z wszelkich dodatkowych kosztów. Dla nich punktem wyjścia jest cena; naszą rolą pozostaje wyjaśnienie celowości tej inwestycji.
Pojedynczy punkt asekuracyjny
O jakiego rzędu sumach rozmawiamy?
Hale produkcyjne czy magazynowe są różne, a ich cechy wpływają na końcową wycenę. W przypadku szacunkowo hali o rozmiarach 40 na 80 metrów, z płaskim dachem, mieści się w przedziale 10 – 160 tysięcy złotych.
Widełki cenowe są zaskakująco szerokie.
Podobnie jak poziom bezpieczeństwa i wygody poszczególnych rozwiązań. Zawsze mamy do dyspozycji różne warianty. Zacznijmy od najtańszego: pojedyncze, zakotwione lub klejone punkty asekuracyjne. Dla wspomnianej wyżej przykładowej hali zmieścimy się w naprawdę niewielkiej sumie, nawet poniżej 10 tysięcy. Jest to jednak karkołomne, wręcz niebezpieczne dla osoby, która tam będzie na tak zabezpieczonym dachu przebywać. Pracownik będzie się musiał często przepinać z jednego punktu do drugiego, pamiętając o właściwej asekuracji, skracaniu liny zabezpieczającej i tak dalej. Wymaga to wysokiego poziomu wyszkolenia, a na dłuższą metę jest uciążliwe.
Powiększając budżet o 1/3 możemy uzupełnić system punktów o reling poprowadzony wzdłuż kalenicy. Korzystanie z niego jest zdecydowanie bardziej komfortowe dla użytkownika.
Za ok. 40 tysięcy możemy już zastosować system z linką asekuracyjną, poprowadzoną po dachu zależnie od indywidualnych potrzeb. Dzięki zastosowaniu tzw. gońca pracownik nie musi już przepinać się co metr, a to bardzo ułatwia wykonywanie wielu zadań i redukuje stratę czasu.
Dysponując budżetem w wysokości 150-160 tysięcy złotych możemy umieścić barierki wokół całego dachu, wzdłuż krawędzi. To rozwiązanie najlepsze, najbardziej wygodne i bezpieczne, mówiąc obrazowo, przesiadka z Malucha do mercedesa. W tym wariancie pracownicy nie muszą przechodzić specjalnego przeszkolenia, a sam system jest praktycznie bezobsługowy.
Jakie zalety i wady – poza ceną – mają poszczególne systemy zabezpieczeń?
W pewnym stopniu zależy to od priorytetów zamawiającego. Zwróćmy uwagę na przykład na liczbę osób, które mogą równocześnie pracować na dachu, na przykład w celu odśnieżenia połaci. W najdroższym opisywanym wariancie praktycznie nie ma pod tym względem ograniczeń. W najtańszym – na dachu może być maksymalnie tylu pracowników, ile jest punktów asekuracyjnych. Do relingu kalenicowego pracownik może być przypięty co drugie pole, czyli co 2,40 m.
Projektanci LLENTAB korzystają z rozwiązań CW Lundberg. Jakie zalety ma ten system zabezpieczeń dachowych na halach stalowych?
To system szwedzki, a Szwecja ma bardzo rygorystyczne wymagania co do bezpieczeństwa na dachu; w dodatku skutecznie egzekwowane groźbą naprawdę dotkliwych kar. Obligatoryjne jest np. odpowiednie zabezpieczenie na czas budowy, podczas realizacji hal LLENTAB rutynowo zabezpieczamy dach rozmieszczonymi wokół barierkami, stosujemy odpowiednie wyjścia.
Skandynawskie firmy zdobyły ogromne doświadczenie, operując w warunkach klimatu znacznie surowszego niż polski i pod presją wyśrubowanych norm. CW Lundberg specjalizuje się ściśle w zabezpieczeniach dachowych. Jest w stanie nam dostarczyć kompletne rozwiązania, o dowolnym kształcie, wymiarach, dostosowane do dachów wysokich i niskich, o różnym stopniu nachylenia; barierki, liny, wszelkie punkty asekuracyjne. Produkty dość proste, łatwe w montażu, a przy tym doskonałej jakości i niezawodne, tak pod względem wytrzymałości mechanicznej, jak i odporności na korozję. W dodatku firma jest w stanie dostarczyć je bardzo szybko. Żeby podkreślić ten szwedzki profesjonalizm, powinienem wspomnieć jeszcze o szkoleniach, dokumentacji, wynikach badań; także o certyfikatach. I o czterdziestoletniej gwarancji. Myślę jednak, że to temat na osobną rozmowę, więc zwrócę tylko uwagę, że jeszcze nigdy w LLENTAB nie zdarzyło się, by ktoś w naszych halach użył systemu Lundberg i ten system nie zadziałał.
Czy skandynawskie doświadczenia przydają się w przypadku nietypowych zamówień?
Niekiedy z powodu szczególnych wymagań inwestora, częściej ze względu na kształt działki powstają hale na planie rombu, litery L, albo o nieregularnym zarysie. Niektóre dachy są wypełnione instalacjami. Jeśli mamy do czynienia z takim niestandardowym obiektem, możemy się zwrócić do wyspecjalizowanego działu CW Lundberg. Zapewnia nam analizę problemu, doprojektowuje systemy, robi ocenę ryzyk, na przykład jakie jest zagrożenie upadkiem, wskazuje miejsca szczególnie niebezpieczne i optymalne punkty dla asekuracji. Oczywiście takie wsparcie, albo sprawdzenie naszych rozwiązań to rzadkość. Zdecydowaną większość przypadków opracowujemy samodzielnie.
W jaki sposób zastosowanie zabezpieczeń dachowych na halach stalowych może przyczyniać się do zrównoważonego rozwoju?
Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że obecnie wiele firm stawia na zrównoważony rozwój, wpisuje go w swoją strategię rozwoju, chce się pochwalić wdrożonymi rozwiązaniami. Jest to coraz ważniejsze również dla klientów LLENTAB. W naszym przypadku temat zabezpieczeń ma istotne znaczenie dla równoważnego rozwoju w jego trzech podstawowych aspektach: bezpieczeństwa człowieka, ochrony środowiska i redukcji kosztów. Przy czym priorytetem jest zawsze bezpieczeństwo. Upadki z wysokości – a pamiętajmy o tym, że obecne budynki magazynowe są coraz wyższe – stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia i życia pracowników, a także dla osób przebywających w pobliżu budynku; powinniśmy te ryzyka ograniczyć do absolutnego minimum. Ochrona środowiska w tym kontekście to przede wszystkim zabezpieczenie otoczenie przed wyciekiem farb czy innych substancji, a także spadającymi z dachu przedmiotami. W zakresie finansów mamy do czynienia z pozornym paradoksem – w końcu każdy system zabezpieczeń podnosi nieco koszt inwestycji. Cięcie wydatków akurat w tym obszarze to jednak oszczędność pozorna: wystarczy pomyśleć o odszkodowaniach dla ofiar ewentualnych wypadków. A jeśli pomijamy te najbardziej tragiczne wydarzenia, to pozostaje jeszcze kwestia codziennej eksploatacji. Prace na dachu pozbawionym odpowiednich zabezpieczeń prowadzi się wolniej, dodatkowy czas poświęcony na zadania serwisowe też przecież kosztuje pracodawcę.
Ze zrównoważonym rozwojem wiąże się także temat OZE. W obiektach magazynowych coraz częściej instaluje się panele fotowoltaiczne.
Rzeczywiście stało się to już właściwie standardem. Inwestorzy zamawiający nową halę albo od razu decydują się na fotowoltaikę, albo chcą mieść taką możliwość w przyszłości i wymagają od projektantów odpowiedniego przygotowania dachu. Instalacje te nie wymagają wprawdzie stałej obsługi, ale jednak trzeba je od czasu do czasu myć, konserwować, prowadzić cykliczne kontrole. Wiąże się to z częstszą obecnością pracowników na dachu, a więc zabezpieczenia są tym bardziej potrzebne.
Skoro mówimy o przyszłości: sądzę, że świadomość roli zabezpieczeń rośnie, a zamawiający są do nich bardziej niż dawniej przekonani. Widać to zresztą w poprawiających się z roku na rok statystykach. Liczba wypadków spada, po części dzięki oferowanym przez nas rozwiązaniom.