O nowej hali AES, roli elastyczności w projektowaniu, a także o tym czy realizacja kolejnych hal może być wyzwaniem dla architekta –
Mikołaj Pikul, założyciel pracowni Pikul Architekci.
Wizualizacje i zdjęcia na stronie internetowej sugerują, że projektowanie hal to tylko wąski wycinek działalności pracowni?
Mikołaj Pikul: Rzeczywiście stawiamy na interdyscyplinarność i różnorodność. Od początku zajmowaliśmy się budynkami użyteczności publicznej, ale też rewitalizacjami, działaniami w szeroko rozumianych przestrzeniach publicznych. Po dwóch pierwszych latach istnienia biura mieliśmy na koncie trzy wygrane konkursy projektowe. Wachlarz zleceń szybko się rozszerzył, zaczęli się do nas zgłaszać inwestorzy szukający rozwiązań dla różnych typów budynków i przestrzeni. Obecnie nadal projektujemy obiekty użyteczności publicznej, biurowce, budynki administracji, domy, hotele; ale dołączyły m.in. budynki przemysłowe, w tym hale.
Wspólnym elementem różnych Państwa realizacji jest troska o otoczenie budynku, w tym zieleń. Czy w przypadku obiektów przemysłowych i magazynowych względy estetyczne też się liczą?
Ta troska o otoczenie to w dużej mierze efekt naszych doświadczeń z projektami parków, rewitalizacji fragmentów miast ze skwerami czy większymi obszarami zielni. W obiektach przemysłowych ten aspekt zwykle nie odgrywa tak istotnej roli, choć w ostatnich latach zaszła widoczna mentalna zmiana. Inwestorzy coraz częściej zwracają uwagę na zagospodarowanie otoczenia, nie tylko na sam budynek. Staramy się, aby także w tego typu projekty zaangażowany był architekt krajobrazu i coraz częściej spotyka się to ze zrozumieniem. Bardzo nas to cieszy. Wciąż nie jest to z pewnością sytuacja standardowa, ale jej znaczenie rośnie. Podobnie jest zresztą z kwestią ogólnej estetyki. Klienci wiedzą, że ich budynek jest wizytówką firmy, więc powinien co najmniej nie być przypadkowy.
Czy właśnie tak było w przypadku hali firmy AES?
Ten wątek niejednokrotnie przewijał się w rozmowach z inwestorem, przy czym zamawiający zostawił nam dużą swobodę twórczą. Nie dostaliśmy wytycznych dotyczących użycia konkretnych materiałów, wzoru ani kolorystyki. Natomiast jasne było, że obiekt ma nie tylko sprawnie funkcjonować, ale i dobrze wyglądać.
Oczywiście tu wyzwania dotyczyły przede wszystkim spraw technologicznych. W dużej mierze zresztą wynikały z samej lokalizacji hali. Musieliśmy uwzględnić specyficzne warunki geologiczne, z wysokim poziomem wód gruntowych, ryzyko zalewania części działki; brak istniejącej infrastruktury do przejęcia wód opadowych. Na znacznej części działki istniało stanowisko archeologiczne, choć – szczęśliwie dla właściciela i procesu budowy – nie trafiono w nim na żadne istotne znaleziska.
Inwestor poszukiwał więc kogoś, kto nie tylko zaprojektuje budynek mieszczący się w z góry zadanych wytycznych, ale też spełni rolę doradcy, pomoże w podjęciu szeregu strategicznych decyzji, a następnie poprowadzi kompleksowo proces projektowy także od strony administracyjno-formalnej.
Które z tych zadań okazało się najtrudniejsze?
Nasza praca przypadła na okres dynamicznych zmian, które zachodziły właściwie w każdej dziedzinie: uwarunkowań gospodarczych, technologicznych, ekonomicznych. Pandemia, wojna za wschodnią granicą, zmiany cen energii, materiałów budowlanych… Przykładowo od momentu, kiedy powstawały pierwsze założenia i pierwsze projekty instalacyjne, ceny gazu znacznie wzrosły. Racjonalna decyzja o wyborze ogrzewania w większości gazowego już pół roku po jej podjęciu była nie do utrzymania w pierwotnym kształcie, należało pomyśleć o innym scenariuszu. Podobnie działo się na wielu płaszczyznach. Z innej strony: jeżeli rynek się zmienia, plan inwestora też musi być do niego dostosowywany, co przełożyło się na znaczne zmiany w zakresie kubatury budynku.
W trakcie przygotowania projektu musieliśmy więc dokonywać ciągłej weryfikacji wstępnie przyjętych założeń, wprowadzaliśmy kolejne modyfikacje. A przecież nawet stosunkowo skromna zmiana może się okazać wyzwaniem, gdy dotyczy inwestycji o powierzchni zabudowy niemal półtora hektara.
Niedługo po zakończeniu prac projektowych hala doczekała się zamiennego pozwolenia na budowę. W trakcie budowy doszło do kilku dodatkowych, mniej istotnych zmian. Nie była to więc prosta, książkowa realizacja, tylko trwający długo proces ciągłej optymalizacji. I w tym kontekście mogę podkreślić, jak bardzo doceniliśmy elastyczność samej formy współpracy z LLENTAB, gotowości konstruktorów do szybkiej reakcji. Sam system konstrukcyjny jest tak przemyślany, że ułatwia sprawne modyfikacje, byliśmy z niego bardzo zadowoleni. Wspomniana elastyczność przełożyła się bezpośrednio na oszczędności finansowe inwestora. Od pewnego momentu takie zmiany dokonywane są pod presją czasu, bo rozpoczęta budowa nie może stać i czekać na decyzje. Czas kosztuje.
To nie pierwsza realizacja, w ramach której współpracuje Pan z firmą LLENTAB?
Od 2021 roku zebrało się ich już kilka, możemy więc mówić o sprawdzonym partnerstwie. Bywa, że inwestorzy planujący budowę hali oczekują, żebyśmy sami zasugerowali wykonawcę dla konkretnego rozwiązania. W przypadku konstrukcji hal stalowych to LLENTAB jest dla nas pierwszym wyborem. I tak było w przypadku AES. Inwestor prowadził negocjacje z różnymi wykonawcami, szukał oferty rozsądnej ekonomicznie, ale i sprawdzonej. Ostatecznie nasza propozycja okazała się najrozsądniejsza. Pojawiały się oferty tańsze, ale niektórzy wykonawcy walcząc ceną, ukrywają część pozycji kosztorysowych nie wykazując ich w finalnym zestawieniu. Te koszty „pojawiają się” dopiero na etapie budowy. Naszą rolą było dostrzeżenie takich aspektów z wyprzedzeniem . Dla inwestora było to istotne.
Istotna była także możliwość współpracy z wykonawcą hali już na etapie projektu i to we wczesnych fazach.. Bazując na konkretnym systemie możemy projektować dokładniej, a zarazem szybciej.
Czy dla inwestora ważna jest możliwość zapoznania się z obiektami referencyjnymi?
Niemal w sąsiedztwie nowej hali AES znajduje się zakład Nowego Stylu, również wzniesiony w systemie LLENTAB. Zorganizowaliśmy wycieczkę z oględzinami tego obiektu; okazała się bardzo pomocna. Inwestor mógł zobaczyć konkretne rozwiązania i detale, a przede wszystkim porozmawiać z użytkownikiem hali. To oczywiście ma bardzo duże znaczenie i zupełnie inną siłę przekonywania, niż przeglądanie wizualizacji czy zdjęć przykładowych realizacji.
Który z aspektów technicznych realizowanych przez LLENTAB zasługuje według Pana na wyróżnienie?
Przede wszystkim lekkość tej konstrukcji, która ma korzystny wpływ na projektowanie fundamentów, na pewno uniwersalność, którą ten system zapewnia, również świetną ekonomikę. Dodałbym do tego szybkość realizacji, swobodę zaaranżowania hali, możliwość przebudowy i adaptacji do nowych zadań. To zalety ważne z punktu widzenia inwestora. Dla mnie duże znaczenie ma jakość współpracy z dostawcą systemu. Z LLENTAB kontakt jest płynny, utrzymywany na bieżąco, w krótkim czasie można uzyskać potrzebne szczegóły. Współcześnie projekty wymagają od nas sprawnej współpracy interdyscyplinarnej. Wątpię, by na świecie znalazła się choćby jedna osoba, która całościowo rozumie choćby działanie małego smartfona, z jego komponentami fizycznymi i cyfrowymi. Jedno niewielkie urządzenie łączy tak wiele różnych technologii. Podobnie jest z projektowaniem architektury. Precyzujemy nasze oczekiwania przestrzenne, estetyczne, technologiczne, komponujemy wizję całościową, ale bez współpracy z projektantami branżowymi i specjalistami konkretnych technologii finalny efekt nie byłby możliwy do uzyskania . Rola architekta sprowadza się właściwie do koordynowania tych wszystkich zmiennych, tak żeby na końcu utrzymać zamierzony efekt. W tym przypadku to zespół LLENTAB weryfikował kwestie konstrukcji hali, uzgadniał na bieżąco kolejne zmiany.
Czy możliwość przebudowy hal stalowych jest ważna dla inwestorów?
Łatwość modyfikacji całego układu konstrukcyjnego to jeden z atutów, które przekonują do tego systemu. Sama struktura, sposób montażu, który przypomina trochę składanie z klocków, bardzo sprzyja takim zabiegom jak ewentualna modyfikacja, przebudowa, rozbudowa. To we współczesnym budownictwie widoczny trend – uniwersalność obiektu, możliwość adaptowania go w przyszłości do nowych celów często jest na pierwszym miejscu wśród wymagań inwestora. Zdaje on sobie sprawę, że funkcjonuje w świecie, w którym plany biznesowe trzeba stale modyfikować. Dodajmy, że ten aspekt ma duże znaczenie z punktu widzenia ochrony środowiska. Elastyczność funkcjonalna budowli to jeden z głównych postulatów współczesnej ekologii w kontekście budownictwa.
Wracając do pierwszego pytania i różnorodności Pańskich zawodowych zainteresowań – czy kolejna systemowa hala może być interesującym zadaniem dla architekta?
Jeżeli ktoś zaprojektuje jeden udany dom czy jeden biurowiec, to nie znaczy, że dobiegł do mety i właściwie może tylko powtarzać ten sam numer. Za każdym razem chce się to zrobić lepiej, dokładniej, bardziej estetycznie. Poza tym każdy inwestor przynosi ze sobą inną historię, oczekiwania, inną wizję; my musimy na nowo szukać najlepszej odpowiedzi. Każda lokalizacja ma natomiast odmienne ograniczenia i potencjał, wymaga odrębnej analizy. W rzeczywistości nie ma dwóch takich samych zadań projektowych, a hale systemowe to zdecydowanie interesujący temat.